sobota, 18 października 2008

Chwile słabości kolekcjonera

Chyba każdemu się to zdarza... ta myśl: "a może to sprzedać wszystko i kupić sobie jeden?" Możliwe że wpływa na mnie pogoda, pora roku i melancholia, ale już kilka razy mi się takie myśli pojawiały. Myślę że spora osób z tym zainteresowaniem bije się z takimi myślami, temat ten również na forum był kilkukrotnie wałkowany... tylko jak temu zaradzić?
Z drugiej strony mam to szczęście że żona jest przeciwwagą dla tych myśli, bo tylko po delikatnym zasugerowaniu takiego pomysłu, od razu mówi że nie chce nawet o tym słyszeć. Więc tak na prawdę tym motorem wspomagającym rozwijanie kolekcji jest ona:)
Ale mówiąc poważnie, nieraz zastanawiałem się ile już zegarków przeszło przez moją kolekcję, nim udało mi się uzyskać tą obecną? 300? 500? Zaczynało się oczywiście od Zimów, Pobied które kupowałem prawie że w hurcie (pamiętam pierwszą giełdę staroci jak przyjechałem ze sporym pudełkiem rusków). Teraz nie tyle że mało który zegarek mnie przekona, tylko coraz mniej jest takich które chciałbym jeszcze mieć. Oczywiście, w skali wszystkich iluś tam tysięcy rusków jest ich pewnie conajmniej 100, tyle tylko że te jest już coraz ciężej kupić (choć nie ustaje w poszukiwaniach).
Zatem nowy wniosek, może te chwile słabości mogą wynikać z braku dostępu do nowych egzemplarzy? mam nadzieję jednak że to ta jesień...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2008 Krzysiek_W k.wlodkowski@gmail.com