poniedziałek, 29 grudnia 2008

Start, czyli 50 lat na karku


Zimno na dworze, więc aparat w dłoń i kilka zdjęć się jakoś porobiło. Z tego egzemplarza jestem niesamowicie zadowolony, zawsze mi się podobał. Spore gabaryty jak na zegarek z lat 50-tych, bo średnica bez koronki 36mm. Do tego ładna, czytelna tarcza, kształt koperty, oraz te wskazówki w odcieniu granatu, rewelacja.
Zastanawiające jest to, że zegarek ten pomimo tak zacnego wieku, wciąż pięknie cyka, jest dość dokładny (choć dla mnie różnica 3 min na dobę to żaden problem bo i tak codziennie zakładam inny) i co najśmieszniejsze, do kupienia w całkiem niezłym stanie za naprawdę niewielkie pieniądze. Niech mi ktoś pokaże zegarek za 30-40pln, który mając 50 lat będzie tak wyglądał? Mało prawdopodobne, ba powiem więcej, nawet te po kilkaset złotych mogą mieć problem z takim przetrwaniem. A tego będę dalej miał w swojej kolekcji i może przetrwa następne lata, aż wybije mu 100?
Trochę o samym zegarku: wyprodukowano go w 2 Moskiewskiej Fabryce Zegarków. W tej kopercie dostępne były dwie wersje, jedna z granatowymi bądź czarnymi wskazówkami, oraz druga ze złotymi. Sama tarcza różniła się w delikatny sposób: indexy w tej ze złotymi wskazówkami, mają złote pole z kropką fosforu, a te z ciemnymi wskazówkami, mają indexy całe pokryte fosforem. Jest jeszcze kilka modeli zegarka Start, ale są one znacznie mniejsze i zdecydowanie zegarki są mniej "reprezentacyjne". Na jednym ze zdjęć można zauważyć piękny szlif na mechanizmie, charakterystyczny dla zegarków do końca lat 50-tych.
Na ostatnim zdjęciu widać jak wygląda w kolorze. Prawda że ładny?

wtorek, 23 grudnia 2008

Chronograf Szturmańskie

Udało się! Tak długo polowałem, a właściwie poszukiwałem tego modelu i w końcu odnalazłem. W kolekcji zagościł kolejny chronograf, czyli zegarek z wbudowaną funkcją stopera. Górny przycisk służy do włączania stopera, którego wskazówką jest centralnie umieszczona czerwona, a na małej tarczy z prawej strony liczone są pełne obroty głównej wskazówki, czyli minuty.
Zegarek Szturmańskie jest bardzo rzadko pojawiającym się modelem, stworzonym w latach 70-tych, a przeznaczonych dla pilotów lotnictwa wojskowego. Jest to niejako poljot, ale specyficzna sygnatura na tarczy powodowała że zegarek nabierał "prestiżu" i wyjątkowości. Model ten zdobyłem od Niemca (kolejny!), ale niestety jego historii nie znam. Zaskakujące natomiast jest to, że większość chronografów Poljota które miałem możliwość kupić była w bdb stanie. Mam nadzieję że wynika to z szacunku do tych zegarków, bo z tego co wiem, w tamtych czasach były dostępne tylko dla nielicznych, zarówno w sensie pozycji jak i zamożności.
Samo oznaczenie Szturmańskie po raz pierwszy pojawiło się w zegarku, który m.in. miał na ręku Jurij Gagarin, podczas swojego lotu w kosmos.

środa, 17 grudnia 2008

Wostok oraz przemyślenia około Sejkowe


Z lekką premedytacją wczoraj zrobiłem kilka zdjęć nowego Wostoka z automatycznym naciągiem i umieściłem jego zdjęcia w galerii w Klubie Miłośników Zegarów i Zegarków. Zdjęcia te różnie można oceniać, jeden powie że są niezłe, inny że kiepskie, ale de facto chodziło mi poprzez tą galerię na zwrócenie uwagi odnośnie nietypowych zachowań. Jest dla mnie zrozumiałe że nie każdy jest miłośnikiem radzieckich zegarków, wiadomo, o gustach się nie dyskutuje. Poza tym nie zamierzam nikogo namawiać na ich zbieranie (będzie więcej dla nas, rusofili:) ), pomijając już to że dla niektórych kolekcjonowanie radzieckich zegarków jest "passe" itp. Jednakże nie o to mi teraz chodzi. Poprzez te kilka zdjęć chciałem sprawdzić reakcję innych klubowiczów na nazwanie serii zdjęć w galerii "Cywilny automat Wostok". Oddźwięk poprzez odpowiedzi niewielki (czyli standardowo w przypadku wschodnich zegarków). Natomiast był to niejako mój protest (chociaż to za mocne słowo) wobec aż do przesady zachwytami nad marką Seiko. Ilekroć ktoś z klubu umieści zdjęcie jakiegokolwiek Seiko, choćby to już był model po raz 10 prezentowany i choćby robiony aparatem z telefonu komórkowego, zawsze będzie oooh i aaaah, a temat będzie "wędrował" do góry przez spory okres czasu. W przypadku tego Wostoka tak nie będzie, ale nie będę ubolewał, ważne że mi i kilku osobom znającym się w szeroko pojętym temacie zegarków radzieckich się podoba. Nie, nie chodzi tu o zazdrość, naprawdę. Raczej clue jest kwestia - ile można zachwycać się nad tym samym elementem, dostępnym tak naprawdę za kilkaset złotych dla prawie każdego, gdy można prezentowany model Wostoka kupić od innego kolekcjonera z zachodu za całe 18€...

wtorek, 16 grudnia 2008

Błonie na dłoni

Tego Błoniacza prezentowałem kilka postów wcześniej, ale tak mi się podoba że postanowiłem jeszcze raz o nim przypomnieć. Czyż nie jest przepiękny? "flagowy" model, mający już 40-kilka latek...
Poza tym, pokazywanie polskich zegarków w pewnym sensie jest promocją polski, bo jako założyciel strony o polskich zegarkach nie ukrywam, że dostaję wiele maili od ludzi z całego świata, zainteresowanych ich kupnem. Szkoda tylko że jest już ich coraz mniej, bo są piękne!

piątek, 12 grudnia 2008

Trrrrrrrrr.....

POBUDKA!
Już czas wstawać! Jednak może nie aż tak brutalnie, bo tak naprawdę wolę się budzić przy muzyczce z radia a nie przy metalicznym dźwięku jaki wydaje Poljot budzik...

Kolejny nabytek, pochodzący z lat bodajże 70-tych Poljot, wyprodukowany w Związku Radzieckim w, o dziwo! stalowej kopercie. Czyżby był to zegarek dla ważniejszych postaci? Zazwyczaj koperty nie są z takich materiałów wykonane, a tu pełne zaskoczenie. Poljot ten jest niewielkich rozmiarów (34mm bez koronek), ale nie można zapomnieć że w tamtych czasach mało który zegarek zza wschodniej granicy straszył rozmiarem. Nie umniejsza to jednak jego urodzie, ba! nawet dodaje mu uroku i zgrabności.
PS. Zabawne że do zdjęcia wskazówka sekundowa ułożyły się niemal jak w chrono (do tego te dwie koronki...)

czwartek, 4 grudnia 2008

Czarne Sportivne


Nietypowy czy może raczej rzadsza wersja Sportivnego z ponad 50-letnim dorobkiem życia. Niby niewielki jak obecne czasy, ale wciąż ładnie się prezentujący. W sumie ratowałem go na giełdzie staroci ze dwa lata temu od zaginięcia i od tej pory pomimo nie zakładania na rękę (przede wszystkim ze względu na niewielki rozmiar-jedynie 33mm) jest swoistą maskotką-ozdobą kolekcji. Ładna czarna tarcza nadaje jej charakterystycznego dla wojskowych zegarków polotu. Do tego żwawo cyka przy comiesięcznym nakręcaniu. Czego chcieć więcej?

środa, 19 listopada 2008

Plastik fantastik

Co jak co, ale przy tym modelu to rosjanie pojechali ostro. Czy brakło im stali na koperty, czy ktoś miał wizje? Koperta tego Wostoka w stylu Komandirskich wykonana jest z tworzywa sztucznego. Koronka nie jest zakręcana (trudno o gwint w tworzywie który by to miał wytrzymać tyle lat). Ciekawostką jest to, że aby się dostać do wnętrza, trzeba odkręcić śrubki od dołu, a potem zdjąć bezel i od góry wyjmować mechanizm. O tyle jest to korzystne, że od dołu nie dostaje się brud do wnętrza, chociaż z drugiej strony te śrubki też nie są najmocniejszą stroną. W tym egzemplarzu trochę się wyrobiły u poprzedniego właściciela, więc konieczne było rozwiercanie... ale w końcu się udało, pacjent żyje i ma się nieźle, choć o urodzie w jego przypadku ciężko mówić. Na koniec informacja, że jest to bardzo rzadko spotykany model, więc powiedzmy że to perełka (choć nie bierzmy tego dosłownie:) )

poniedziałek, 10 listopada 2008

Badanie Amfibii




Wdzięczna Amfibia. Jest ze mną już ponad dwa lata i bardzo się lubimy. Nie wiem dlaczego, ale po raz drugi wzięta w obroty do zdjęcia z ludzikami Lego i efekt w sumie wyszedł zbliżony do oczekiwanego. Może ta jej prostota daje możliwość zaadoptowania do każdej "scenki"?
Z tego co pamiętam z jej dokumentów, wynika że w przyszłym roku osiągnie pełnoletniość (rocznik 1991). Ciekawe czy na jej urodziny również zostanie obskoczona przez badaczy;)

piątek, 7 listopada 2008

Raketa - ogólnoświatowy czas

Od początku miałem zgryz: jak przetłumaczyć tą ładnie brzmiącą nazwę Raketa World Time? Jako że czuję się Polakiem i nie jestem gęsią, próbowałem użyć typowo polskiej nazwy, choć szczerze powiedziawszy wciąż nie wiem jak to ma brzmieć:) Niemniej jednak dalej będę próbował jakoś ją nazwać.
O zegarku - olbrzym, jeden z największych kalibrów zza wschodniej granicy, który niesamowicie rzuca się w oczy. Zdobyty od niemca w stanie sklepowym, aż dziw że u nich to jest, a u nas już coraz rzadziej... Piękność w kolorze czerwieni...

czwartek, 6 listopada 2008

Grunt to precyzja

"Po co mi stoper?" To urządzenie przypomina mi koszmary ze szkoły podstawowej, jak musieliśmy biegać 10 razy dookoła szkoły. Dokładnie taki sam miał mój nauczyciel WF. Na szczęście teraz nie muszę biegać na takich trasach na czas, tylko robię to z przyjemnością bez liczenia. Pomimo koszmarnych wspomnień, warto mieć takie cudo techniki. A nóż się przyda przy pieczeniu ciasta jak trzeba będzie dokładnie liczyć ile jeszcze ma być w piekarniku, albo przy gotowaniu jajek na miękko;) Ważne że jest i tyle w tym temacie. Muszę tylko przepolerować szkiełko, bo troszkę się podrapało, ale będzie to zrobione. Na bank.

niedziela, 2 listopada 2008

Ulubieniec tłumu - Komandir



Jeden z tych, który z założenia ma być na mym nadgarstku czy w kolekcji jak najdłużej. Od pierwszego kupionego w tej wersji to wiedziałem, ale gdy udało mi się znaleźć taką nówkę, pewne było, że takiego cudeńka nie można się pozbyć. Zatem zwracający uwagę innych, Komandir w wersji cywilnej układa się na honorowym miejscu w gablocie.
Tego typu Wostoków było kilka modeli, tzn jeden wzór koperty, a tarcz kilka. Różniły się tylko przeznaczeniem. Jeden z modeli ma opis 3aka3 mo cccp (czyli na zlecenie ministerstwa obrony zsrr), kolejny jak na załączonym zdjęciu czyli zdjełano w cccp (dla cywili), a ostatnim jest ultra rzadkim rarytasikiem - Sierżantijski. Różni się tylko nazwą, oraz brakiem czerwonej gwiazdy na tarczy. Może przyznawane były niższym rangą wojskowym, natomiast pewne jest to, że jest ich niesamowicie mało, a jeszcze mniej osób je widziało...

niedziela, 26 października 2008

Stolicznyje




Mój Stolicznyje nr 2. W sumie urokliwy, lecz niestety mały, nie do noszenia, a szkoda. Model ten był produkowany w latach 60-tych i jest on bratem innego, który pokazywałem kilka postów wcześniej - krateczkowego. Ich podobieństwo widać po:
- kopercie
- wskazówkach (nawet sekundowe są takie same)
- koronce. Zatem nie da się ukryć, ojcem ich obojga był Pan Kirow.

sobota, 18 października 2008

Chwile słabości kolekcjonera

Chyba każdemu się to zdarza... ta myśl: "a może to sprzedać wszystko i kupić sobie jeden?" Możliwe że wpływa na mnie pogoda, pora roku i melancholia, ale już kilka razy mi się takie myśli pojawiały. Myślę że spora osób z tym zainteresowaniem bije się z takimi myślami, temat ten również na forum był kilkukrotnie wałkowany... tylko jak temu zaradzić?
Z drugiej strony mam to szczęście że żona jest przeciwwagą dla tych myśli, bo tylko po delikatnym zasugerowaniu takiego pomysłu, od razu mówi że nie chce nawet o tym słyszeć. Więc tak na prawdę tym motorem wspomagającym rozwijanie kolekcji jest ona:)
Ale mówiąc poważnie, nieraz zastanawiałem się ile już zegarków przeszło przez moją kolekcję, nim udało mi się uzyskać tą obecną? 300? 500? Zaczynało się oczywiście od Zimów, Pobied które kupowałem prawie że w hurcie (pamiętam pierwszą giełdę staroci jak przyjechałem ze sporym pudełkiem rusków). Teraz nie tyle że mało który zegarek mnie przekona, tylko coraz mniej jest takich które chciałbym jeszcze mieć. Oczywiście, w skali wszystkich iluś tam tysięcy rusków jest ich pewnie conajmniej 100, tyle tylko że te jest już coraz ciężej kupić (choć nie ustaje w poszukiwaniach).
Zatem nowy wniosek, może te chwile słabości mogą wynikać z braku dostępu do nowych egzemplarzy? mam nadzieję jednak że to ta jesień...

czwartek, 9 października 2008

Niedoścignione wzorce fotograficzne


Uff, ależ piękne zdjęcia! Jakim sprzętem On je robi? To były moje pierwsze stwierdzenia po długim i dokładnym przeglądaniu stronki z kolekcją kolegi ze Szwajcari.
Po wieelu godzinach czy nawet dniach czytania o makrofotografii, sprzęcie potrzebnym do tego, oraz własnych próbach robienia zdjęć zacząłem się zastanawiać czy w ogóle jest sens robienia jakichkolwiek zdjęć żeby je upublicznić, bo i tak nie będą się nawet umywać do tych wg mnie idealnych. Jednak przełamałem się, porobiłem co nieco i w końcu jakoś zaczęło mi to wychodzić, bo stwierdziłem że co z tego że nie wychodzą do końca tak jakbym chciał? Oczywiście do zdjęć Phila nie ma co się porównywać, ale myślę że jako tako są dobre...
Oprócz jakości zdjęć powalał mnie stan zegarków z jego kolekcji, co zdjęcie to unikat. Chociaż czasem jest to powiedzmy że zwykły zegareczek, ale dzięki fotografii potrafi z niego zrobić cu-do!
Zresztą popatrzcie sami:
http://www.netgrafik.ch/russiantimes.htm

piątek, 19 września 2008

Moskiewskie klimaty c.d.


Post niby ma nr 2, ale tak naprawdę to ta Moskwa była pierwsza. Jak wersja czarna, wyrwana z allegro za 20 złociszy, radość sprawiła niemałą, bo i werk czyściutki, dokładny, jedynie szkiełko było delikatnie zadrapane.Był mały problem, bo ciężko było dostać do niej pasek, aby pasował kolorystycznie, w końcu się udało znaleźć coś fajnego gatunkowo i w odpowiednim kolorze. Od tamtej pory, jasna Moskwa otrzymała na imię Zielonka;)
Oczywiście jak to zwykle bywa, zegarek został przejęty poprzez zasiedlenie przez moją połowicę i zajął 3 miejsce w skrzyneczce damskich zegarków Сделано в СССР.
Prawda że ładnie się prezentuje druga babcia z rocznika 56?
Na zdjęciu z siostrą:

środa, 17 września 2008

Moskiewskie klimaty

Sygnowany stolicą Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, zegarek Moskwa. Wzięty trochę z litości, do końca nie byłem przekonany czy coś z niego będzie (zdjęcie było koszmarne), ale koniec końców, paczka przyszła z Moskwą w całkiem niezłym stanie. Dodatkowo tak się spodobała mojej żonce, że za żadne skarby nie pozwoliła mi jej sprzedać, więc nie pozostało mi nic innego jak dokupić paseczek(po który jechałem o 21 pod katowicki spodek do kumpla który jest przedstawicielem handlowym takich produktów okołozegarkowych).
Można mówić o nim różnie, np. dość duży jak na kobiecą rękę, wojskowy klimat (bo czarna tarcza), ciekawy i zdecydowanie oryginalny, pamiątka po babci, ale zdarzają się określenia że jest głośny;) Ciekawe prawda? Mało kto w dzisiejszych czasach zwraca na to uwagę że zegarek cyka jak rasowy mechanik, zazwyczaj ludzie są przyzwyczajeni do pseudo zegarka, czyli kwarca.
Jako ciekawostkę, napiszę że zegarek pochodzi z 1956r, więc jako 52 latek, myślę że trzyma się całkiem nieźle?

niedziela, 14 września 2008

Raketa "Pajęczyna" Schaffhausen

Dlaczego pajęczyna? wiele osób na forum w ten sposób ją określa, ponieważ ma pomiędzy indexami linie, nadające jej specyficzniego wyglądu "pajęczyny".
Zegarek pochodzi z lat 80-tych, ale przetrwał do dzisiejszych czasów w idealnym stanie, ponieważ został zakupiony przez jednego z zegarmistrzów z Poznania, który to chomikował je w kartonie, aż do czasu gdy kolega Łukasz wydobył je od niego. Później jeden z kilku uratowanych egzemplarzy trafił do mojej kolekcji jako prezent na "zajączka":) 2007 i od tej pory bardzo się z Raketą lubimy.
A skąd Schaffhausen? a no w tle widać kawałek czapeczki IWC, która odkąd ją otrzymałem na lipcowym spotkaniu członków Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, stała się moją ulubioną. Dodatkowo jest to idealny komplet kolorystyczny, bo chyba co do tego że Raketa jest jakościowo odpowiednikiem IWC to chyba nikt nie ma wątpliwości?;)

sobota, 23 sierpnia 2008

grunt to porządek


Jeden zegarek - jeden problem. Najpierw wystarczała półeczka, potem gdy liczba zegarków wzrastała lawinowo robiło się coraz ciaśniej, więc musiałem coś wykombinować. Efekt był całkiem niezły, ale w sumie w takiej skrzyneczce mieściło się do 36 zegarków (3 szuflady po 12), ale trzebauwzględnić zmęczenie przy własnoręcznym szyciu każdej z poduszeczek, więc nie miałem wyboru trzeba było kupić coś zdecydowanie większego. Tylko gdzie je kupić? Na szczęście udało mi się znaleźć w jednym sklepie internetowym.
To już druga i teraz robi się znowu problem gdzie je trzymać i co będzie jak dojdzie następna?;) Jeśli wahasz się czy kupić coś takiego, zdecydowanie powiem że tak. Po pierwsze wykonanie rewelacyjne, wszystkie detale bardzo dobrze wykonane, materiał wysokiej jakości (po roku pierwsza skrzynka wygląda prawie jak nówka), do tego wszystko ładnie widać przez szybkę. No i najważniejsze, zegareczki są schowane tak, że nie działa na nie kurz. Cena nie jest duża, biorąc pod uwagę koszty skrzyni do zrobienia, materiału, klejów i jakości - nie ma co oszczędzać.
A tak wygląda nówka ze sklepu (zdjęcia nie moje):
I jeszcze podpowiedź: w sklepie internetowym cena to jedno, na ebay.de biorąc pod uwagę kurs € to inna bajka bo około 150pln mniej...

Delfin


Ciężko ostatnio z czasem, jesień się zbliża a roboty sporo, więc dopiero teraz udało mi się znaleźć czas na bloga, a tyle jest jeszcze do opisania i pokazania.... Np. Delfinek z fabryki Błonie. Znaleziony na allegro i po 1min. widnienia aukcji została ona zakończona w opcji "kup teraz". Nie ma co się nawet zastanawiać, jak za grosze pojawia się taki zegarek w idealnym stanie. Zero rysek, zero zadrapań, tarcza bielutka jak po wypraniu w jakimś super proszku, po prostu cudeńko.
Wielką szkodą jest to że polskie zegarki są stosunkowo małe, ale z drugiej strony na szczęście nie jest bezszyjnym człowiekiem, więc nie wygląda groteskowo na mojej dłoni. Może troszeczkę mało, ale nie jest aż tak źle (tak to sobię tłumaczę;)

piątek, 1 sierpnia 2008

Klimat Orient'alny c.d.


Trochę się ich nazbierało. Zadziwiające jest to, że widząc pojedynczy zegarek, nie zwracałem na niego uwagi. Gdy nagle pojawiło się ich kilka, coś można było w nich dojrzeć... Tu chyba oryginalność i upchanie na tarczy trochę informacji (prawie jak w Breitlingu;) ) wywołuję tą euforię. Co tu dużo mówić, kolejne dwie sztuki w stylu Orienta. Jeden na rynek wewnętrzny, drugi na eksport. W sumie różnica oprócz napisów na tarczy jest jeszcze jedna: eksport ma błyszczące, srebrne wskazówki. Radzieccy obywatelowie nie mieli już takich "pięknych" wskazówek. Musieli się zadowalać zwykłymi, białymi. Ehhh, tamte lata były specyficzne...
A co mi tam zależy, jak szaleć to szaleć, zakładam oba i idę coś zjeść:)

czwartek, 31 lipca 2008

Kapustka vel. winniczek



Jeden z większych radzieckich zegarków, Raketa z "wiecznym" kalendarzem. Pokazując to zdjęcie na forum, jeden z klubowych kolegów nazwał go kapustką i jak to określił: "ślepia wyszły mu jak winniczkowi". Zegarek ze względu na rozmiar i ciekawie dobraną kolorystykę rzeczywiście nie pozwala przejść koło niego obojętnie. Zastanawiające jest to, czy radzieccy projektanci przypadkiem nie skopiowali tego wzoru z marki Orient? bo trochę to tym zalatuje...

niedziela, 27 lipca 2008

Sławy czar c.d.

Można myśleć, co ten Krzysiek_W w nich widzi, a on pozostaje przy tym samym, urokliwe kolosy:) Ta sztuka również jakoś przetrwała te 20-kilka lat, nim trafiła pod mą strzechę, a na pewno trochę tu zabawi. To druga ze Sław automatów, która znajduje się w mojej kolekcji, pierwsza kilka postów wcześniej się prezentowała. Kolor sam w sobie jest ładny lecz taki zegarek rzuca się w oczy (zazwyczaj ludzie noszą z czarnymi, albo białymi tarczami), ale ogólnie wrażenie ciekawe. Tak, to dobre słowo;)

środa, 23 lipca 2008

Zieloono mi w Amfibii


Się przypałętał kiedyś taki zielonek, to go wziąłem. Niestety był już dość poniszczony, więc zdecydowałem się go oddać komuś innemu, kto o niego zadba, a u mnie pojawił się taki sam, tylko nóweczka. Ciężko tylko dostać koszulę pasującą do tarczy, ale jakoś daję radę;)
Czy nie wygląda pięknie? Tak zastanawiając się, co takiego niby miałyby mieć szwajcarskie zegarki, żeby były lepszymi? no dobra, może mechanizmy, ale uroku tych ze związku radzieckiego nie przebiją (przynajmniej wg mnie, a i pewnie znajdzie się spora grupka która to potwiedzi). Poza tym, ich "kultowość" wynika zapewne też ze zniknięcia z map świata ZSRR już 17 lat temu, czyli można powiedzieć że każdy ruski zegarek ma już swoje latka.

wtorek, 22 lipca 2008

Ah ta Sława...


Kiedyś nie podobał mi się ten styl. Uważałem że jest paskudny, toporny i zero w nim gracji.
Z czasem jednak coś zaświtało i mój wzrok delikatniej popatrzył na to cudo. Jak to nie jest piękne, oczywiście że jest!
Może gdyby Sławcia nie była nówka i wyglądała jak większość z allegro, czyli podrapana, nie miała by tego uroku, jednak gdy się tak błyszczy, wygląda całkiem całkiem. Przywdziana w nowe krokodylowe szaty, prezentuje się dostojnie. Ah ta moja Sława;)

Ciekawa paczka


Zobaczyłem go na stronie Uvox'a, który zbierał Komandirskie i gdyby nie to że mam już jednego z tej serii, Komandirskiego z pojazdami militarnymi na ramionach czerwonej gwiazdy (jest on oprócz tego że jednym z pierwszych to jeszcze bardzo go lubię), ten nie rzuciłby mi się w oczy. Od długiego czasu próbowałem go dorwać, ale ciężko było. W końcu jednak jest! Przyszła paczka...Mym oczom ukazało się najpierw dziwnie puste opakowanie, które jednak przeszło w wypełnione tym co lubię:). Opakowanie dość dziwne, ponieważ zazwyczaj widziałem tego typu wostoki w pudełeczkach, a ten był w jakimś kartoniku połączonym z tworzywem sztucznym. Do tego paszport umieszczony pomiędzy kartonikami... Nie ważne, liczy się cel, czyli upragniony Komandir:

Co prawda nie przepadam za bransoletami, jednak ten jest drugim który raczej nie dostanie paseczka ze względu na oryginalność.
Jakby tu napisać a nie skłamać, maszynka cieszy wzrok miłośnika lotnictwa, niedoszłego pilota. I do tego nówka, czego chcieć więcej? Celowo napisałem nówka nie NOS, bo jakoś mi zbrzydło ciągłe czytanie na forum KMZiZ że jakiś zegarek jest prawie NOS. To tak jakby napisać ten ser prawie świeży (czyli nieświeży, ble).
A co tam, jeszcze jedno zdjęcie mi się zrobiło:)
Copyright © 2008 Krzysiek_W k.wlodkowski@gmail.com