poniedziałek, 19 października 2009

Z. I. (O) M.

Początki kolekcjonerstwa radzieckich zegarków są czasem zabawne. Ilu z nas na początku myślało że w zsrr były produkowane zegarki o nazwie ziom? Wszystko brało się z kroju czcionki nazwy, w której jedna literka ogonkiem sugeruje pojawienie się "O". Tak naprawdę jest to ZIM, czyli skrót nazwy fabryki gdzie były one montowane: Zawod im Maslennikowa.
Na zdjęciu obok widać jeden z modeli Zim'a, ale dość rzadki egzemplarz. Wyrwany na allegro parę lat temu, miałem go już sprzedawać, ale jakoś nie znalazłem nigdzie indziej takiego drugiego, więc uznałem go za rzadki model. A jak rzadki, to do skrzyni z nim:)
Szkoda tylko że rozmiar w uszach to jedynie 16mm i zegarek jest dość mały, inaczej bym go zakładał...
PS. A ta koronka? cud malina!

sobota, 12 września 2009

Promyczek

Taki Łucz się trafił. O ile nie przepadam za pozłacanymi zegarkami, to mam kilka które dość często noszę. Ten jednak należy do "Radzieckiego Bling-Bling", czyli z daleka go widać. Gdyby nie jego dziewiczy stan (leżał bidulek w oryginalnym pudełku i nikt na niego nie zwracał uwagi bo pudełko było porysowane) pewnie bym go nie kupił, choć i tak pewnie będzie leżakował w pudełku niż na nadgarstku.
Chyba że wróci moda na takie elementy stroju jak duża ilość złota, więc pożyjemy - zobaczymy:) O zegarku niech resztę powiedzą zdjęcia...

czwartek, 3 września 2009

Złota lodówka


To już nr 3 z zestawu chłodzącego w mojej kolekcji, po medycznej i czarno- białej. Ostro licytowana na początku na allegro bo w pudełku z papierkami, ale o dziwo cena stanęła na bardzo normalnym poziomie jak za nówkę. Jest to pierwszy egzemplarz w pozłacanej kopercie, choć szczerze mówiąc raczej leżakujący ze względu na jej specyficzny kolor, bo kształt raczej pasuje mi do luźnego ubioru.
Produkcja jak w poprzednich lodówkach również ze schyłku ZSRR (1989r), więc ma dopiero 20lat, ale wydaje mi się jakby to było nie tak dawno... Pamiętam jak razem z ojcem chodziliśmy w sobotę na targ i oglądaliśmy co ciekawego przywieźli rosjanie. Niewiele tych przedmiotów zostało w mej pamięci, ale ten zegarek w niej był. Może dlatego się na niego skusiłem? może nawet go jutro założę do pracy?:)

piątek, 14 sierpnia 2009

Wykorzystanie drgającego kryształu kwarcu


Kto by kiedyś pomyślał że można wykorzystać kwarc do takich niecnych czynów jakim jest pomiar czasu? co prawda z punktu widzenia kolekcjonera zegarków mechanicznych, ten powinien zostać nazwany poprzez analogię do człowieka jako cyborg, jednak zagościł w kolekcji i ma swoje dość stabilne miejsce. Ten egzemplarz przybył do mnie z ukrainy poprzez serwis ebay.com za dość niewielkie pieniądze. Poluję jeszcze na jego prawie że siostrę bliźniaczkę Czajkę, ale to może później. Teraz ten cieszy oko, obok 3 innych kwarców. Rozmiar tego zegarka jest naprawdę słuszny, bo 39mm to jest dużo jak na ruska. Minusem jest prawdopodobnie założenie nieoryginalnych wskazówek, ale te o ile są nieoryginalne uważam że pasują, więc taki już zostanie:) Na plus zasługuje logo firmy w cyrylicy, oraz logo Poljota pod osią wskazówek, rzadko spotykany element.

poniedziałek, 27 lipca 2009

Stalowo po raz drugi

Chciałem, polowałem, ustrzeliłem, dostałem, pooglądałem i ponownie sprzedałem. Tak wyglądała droga pierwszego Poljota automata 23 kamieni jak ten ze zdjęcia. Bardzo mi się spodobał, ale jak do mnie dotarł to emocje opadły. Zegarek nie był w najlepszym stanie, miał zdarte indexy fosforowe, do tego ogólnie w jego wyglądzie było nie tak jak powinno. Sprzedałem go na allegro z decyzją że następnego oczywiście kupię, ale z napisem ПОЛЁТ. Z czasem jednak doszedłem do wniosku że tego egzemplarza po prostu się nie kupi (no może za kilka lat), więc kupiłem kolejny, w znacznie lepszym stanie. Jest to ten sam model to wcześniej prezentowany tylko z inną tarczą. Koperta jest oczywiście stalowa, dzięki czemu niewielkie ryski można łatwo usunąć. Poza tym fajny, duży zegarek z dobrym mechanizmem. Ciekawe czy uda mi się dołączyć do niego jego brata?

czwartek, 23 lipca 2009

Wostokowo plasikowo

Bardzo często mi się zdarza po zakupie jednego zegarka znaleźć drugi, z tej samej linii, czyli ten sam model tylko inna wersja tarczy, inny kolor koperty, czy inny napis na tarczy. Tak było i tym razem, najpierw znalazłem na allegro jednego Wostoka w plastikowej kopercie, kilka dni później w klubie pojawił się nr 2. W sumie gdybym nie miał tego pierwszego to nie wiem czy zastanawiałbym się nad zakupem tego, ale jakoś tak wyszło że do mnie trafił.
Jak pisałem wcześniej w poście dotyczącym plastikowego Wostoka, zegarek ten zasługuje na uwagę ze względu na mocowanie mechanizmu. Od dołu przykręcony jest 6 śrubkami, które po odkręceniu, umożliwiają wyjście mechanizmu wraz z bezelem (bez ściągania koronki!) do góry - co widać na zdjęciach.
Poza tym, zwykły zegarek, którego nie noszę zbyt często;)

niedziela, 5 lipca 2009

Roczek i chrono

Jakby nie było, dzisiaj jest rok od powstania bloga, który z założenia miał być tylko zmianą istniejącej strony z moją kolekcją na bardziej "opisową". Bez świadomości jak mi będzie się postować i czy będę w stanie pisać coś co przyciągnie czytelników. Po roku, czyli po 53 postach, otrzymaniu kilku komentarzy i maili mogę stwierdzić że jednak nie jest to nieudany plan. Na ten moment jest jeszcze o czym pisać, prezentować sporo zdjęć a i z dnia na dzień conieco przybywa:)
A tymczasem kolejny chronograf Poljota z mojej kolekcji. Zegarek ten został przeze mnie kupiony chyba z dwa lata temu od człowieka pochodzącego z wielopokoleniowej rodziny pilotów. Jego dziadek, ojciec i wujkowie byli pilotami w polskich siłach lotnicznych i tego typu zegarki wszyscy w rodzinie dostawali za wysługę lat. Nie jest mi niestety znana dokładna ilość lat po jakich to następowało, natomiast pewne jest że dokładnie ten model został wręczony jego ojcu w latach 80-tych. Pomimo kilku latek, prezentuje się i działa niczym nowy (pomijając drobną ryskę na szkiełku). Poza tym, cud miód i malina. Z wszystkich chronografów ten jest najczęściej zakładanym na nadgarstek, chyba ze względu że najbardziej mi pasuje noszenie zegarków z jasnymi tarczami.
Oczywiście koperta stalowa, identyczna jak w pozostałych dwóch prezentowanych wcześniej.

niedziela, 28 czerwca 2009

Conieco o paskach


Czym byłby zegarek bez paska? to dzięki temu kawałkowi skóry można nadać mu stylu, uroku. Sporo zegarków z mojej kolekcji już miało być sprzedane, ale podczas robienia zdjęć do wystawienia na allegro przykładałem je do pasków z zapasów, po czym odkładałem je stukając się w głowę co ja chciałem zrobić?
W przypadku radzieckich zegarków kupno porządnego paska, (podkreślam porządnego) czasem jest lekką fanaberią, ponieważ zegarek wart rynkowo 40pln, otrzymuje pasek kilka razy droższy. Niemniej jednak warto kupić coś, co posłuży więcej niż kilka dni, prezentuje się odpowiednio a materiał z którego jest wykonany jest dobry gatunkowo. Można kupować paski firmy Osin, za 1,8pln w hurtowni, pewnie (sam kiedyś raz tak zrobiłem), ale żonka przekonała mnie że skoro mam mieć coś na nadgarstku to ma to być ozdobą a nie nie wiadomo czym. Od tamtej pory w głównej mierze w kolekcji zegarki mają paski Horido, Hirsch oraz kilka polskiej produkcji firmy Reda. Te pierwsze są w bardzo dobrej cenie, do tego ich "podbicie" jest wykonane z nubuku dzięki czemu noszenie jest baaaardzo przyjemne. Druga firma czyli Hirsch należy już do trochę droższych, natomiast Reda ze względu na swój unikalny pasek (nie widziałem drugiego takiego w takiej cenie) 21mm, z przeszyciem na teleskopy w rozmiarze uszu 18mm w cenie 7pln przebija wszystkich. Ten ostatni super się nadaje do wszelkich komanidrów, chronografów i innych sporych rozmiarów rusków.
Standartem w radzieckich męskich zegarkach jest rozstaw uszu 18mm, choć czasem zdażają się większe, czyli 20mm. Na zdjęciu obok rewelacyjne "rally" które idealnie komponują się np. z kwarcową Raketą, ale o niej będzie osobna historia...
Wszystkie zaprezentowane paski w tym poście są produkcji firmy Horido.

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Olimpijski Wostok Amfibia

Jednym z najczęściej spotykanych logotypów powiązanych z olimpiadą na zegarkach produkowanych w ZSRR było logo z Moskwy 1980. Bardzo mało jest innych, a szczęściem taki rodzynek trafił do mojej kolekcji kilka lat temu. Po debatach ze znajomymi najbardziej prawdopodobnym jest logo z olimpiady w Seulu. Przemawiają za tym takie fakty jak:
- lata w których produkowane były te Amfibie
- najbardziej zbliżony kształt do "łyżwy" na tarczy
- identyczny ustrój - komunizm (ZSRR - Korea)
Jeżeli się mylę, chętnie poprawię, a może ktoś ma jakąś propozycję? zainteresowanych do dyskusji zapraszam do obejrzenia tej strony - sporo logotypów z całego nowożytnego olimpijskiego okresu.
A odchodząc od tematu polityki, jest to całkiem sympatyczny, mało spotykany zegarek który poprzez okręgi symbolizujące pięć kontynentów, nadaje mu sportowego ducha. Czyż nie?

czwartek, 11 czerwca 2009

Trochę z innej beczki


Co się stanie gdy weźmiemy przedmioty ze zdjęcia obok, do tego skorzystamy z miski i kilku podstawowych składników które zazwyczaj są w lodówce?
Przepyyyyszne naleśniki, na które przepis znalazłem na blogu Doroty, który zajął pierwsze miejsce w konkursie na blog roku, czego jest serdecznie gratuluję!
Nie przypuszczałem nigdy że pierwsze naleśniki z musem truskawkowym które zrobię wyjdą takie pyszne! Zachęcam wszystkich, przede wszystkim facetów:) do spróbowania swoich sił przy przepisach z tego blogu, wszystko opisane w bardzo dobry sposób, proporcje idealne, a same zdjęcia wywołują chęć zjedzenia.
A że trochę interesuję się czasomierzami i wszystkie posty są z nimi związane, to dla formalności dodam że do pieczenia tych naleśników skorzystałem ze stopera, który równomiernie odmierzał czas - 1 min na pierwszej stronie pieczenia, 30-40sek. na drugiej stronie pieczenia:)
Doroto, mam nadzieję że za wykorzystanie Twojego smakowitego zdjęcia nie podasz mnie do sądu;)

niedziela, 31 maja 2009

Zielona Raketa olbrzym

Kolejny egzemplarz z hurtowego zakupu z rynku niemieckiego. Tym razem siostra prezentowanej Rakety, z tym że inny jest kolor tarczy, oraz nazwa marki jest pisana inną czcionką. Co prawda jest olbrzymia ilość kombinacji kolorystycznej (czarne, kilka odmian niebieskiego i czerwonego, a do tego chromowane albo pozłacane), ale ten zegarek na pewno mi nie zbrzydnie.
Jest to produkcja z lat 80-tych, która w przypadku tego modelu przeleżała sobie grzecznie te 20-kilka latek w oczekiwaniu na mnie;) Rozmiar zegarka jest również słuszny, bo ma 42mm średnicy!
Raketa ta była również niezbędnym elementem dla piechurów z ZSRR, ponieważ pozwalała na szybkie określenie czasu w całym związku radzieckim, w którym było kilka stref czasowych.
Cóż więcej mówić? lepiej podziwiać ten egzemplarz:)
PS. jedynym minusem jest rozmiar uszu, tylko 18mm, co przy tak dużej średnicy nie wypada rewelacyjnie (porównując do elektroniki która jest trochę mniejsza a ma uszy większe o 2mm)

piątek, 22 maja 2009

Niebieski Wostok


Zegarek na który polowałem. Ciężko mi jednoznacznie powiedzieć dlaczego mi się podoba, prawdopodobnie dlatego że ten typ koperty mi dobrze leży na nadgarstku, tak jak wcześniej prezentowany Wostok i Komandir. Kolor tarczy trochę nie jest przekonujący, a widać to zresztą u innych producentów - mało kto produkuje zegarki z niebieskimi tarczami.
Jest to typowa produkcja z lat 80-tych, zegarek dość często pojawiający się na allegro, ale trzeba trafić żeby był w dobrym stanie. W tym modelu często mankamentem odpychającym od zakupu są wskazówki które z niewiadomych przyczyn śniedzieją i psują ogólny wizerunek. Poza tym, to zwykły, niebieski Wostoczek

niedziela, 10 maja 2009

Wars wita Was, Wars wita nas


Polski okaz. Nie jest znane pochodzenie nazwy, czy ma związek z wagonem pociągu PKP w którym można coś zjeść, czy od imienia polskiego rybaka, który zgodnie z legendą otrzymał ziemię nad Wisłą i stworzył wraz z żoną Sawą obecne miasto Stołeczne.
Ważne jest to, że w fabryce Błonie stworzono kolejny model (jeden z milionowej produkcji) który trafił do mnie o nieźle się tu trzyma. Jest to dość mały zegarek, produkowany w zamyśle dla młodzieży, ale wydaje mi się że mało który młodzieniec chciałby taki nosić na ręku... Cóż, czasy się zmieniają, ale stare zegarki wciąż pozostaną fantastyczną pasją ludzi takich jak ja. Ludzi, dla których takie cykające "coś" z napisem "Made in Poland" na dole tarczy ma dużo większe znaczenie niż "Swiss Made". Nawet jeśli te zegarki były tylko składane w Polsce a wyprodukowane w ZSRR.

środa, 6 maja 2009

Duuży Wostoczek


Takiego cudeńka nie dane mi było nawet widzieć, a co dopiero kupić. Dostępne są podobne do niego dość popularne Poljoty, ale zdecydowanie mniejsze. Ten ma 37 mm szerokości bez koronki, co już jest sporym gabarytem jak na radzieckie zegarki.
Jego urodziny datowane są na odważne w stylistyce lata 80-te. Był on wcześniej u pewnego Pana który przekazał go wnukowi, który z kolei nie chciał kontynuować odważnego stylu który niewątpliwie trzeba mieć żeby nosić to to:) Na szczęście wpadł w dobre (moje) ręce i cieszy widokiem za szybą. Szkoda tylko że szkiełko zaliczyło upadek i na dole w jednym miejscu się ukruszyło, bo ciężko dostać takie fasonowe, ale chyba dam radę. W końcu to kolejna nówka i gładziutki chrom rekompensuje ten drobny defekt.

niedziela, 26 kwietnia 2009

Elektronika sporych rozmiarów

Stosunkowo niedawno przeglądając kolekcje radzieckich czasomierzy wpadłem na pomysł, aby zanabyć coś kwarcowego ale w wersji elektronicznej. Jak to zwykle u mnie bywa, długo nie musiałem czekać bo na horyzoncie pojawiła się piękna elektronika. No może nie było tak różowo na początku, bo zdjęcia za wiele nie mówiły (niewyraźne, dużo odbłysków) a przy takiej kopercie niestety to wszystko wychodzi. Jednak przekonał mnie mail od sprzedawcy który określił stan koperty jako idealny. Cóż, potem było tylko kliknięcie w opcję "kup teraz" i za niewielką kwotę po 3 dniach przybyło to cudo.
Wielką niewiadomą był jeszcze stan techniczny, obawiałem się wylanej baterii na układzik, ale po zdjęciu dekielka okazało się że zegarek nigdy nie miał montowanej baterii! Więc szybciutko pognałem do zegarmistrza i już cieszę się ze sprawnego klocka - inaczej nie da się go nazwać. Ciekawa w nim jest obsługa poprzez trzy przyciski. Pierwszy służy do zerowania sekundnika który się nie wyświetla:) drugi do przestawiania godziny, trzeci do przestawiania minut. Odnosząc stopień zaawansowania do współczesnych elektroników... - lepiej tego nie robić. Choć warto posiadać taki wymysł radzieckiej myśli technicznej w swojej kolekcji, chociażby do regulacji czasu pozostałych, bo ten chodzi idealnie równiutko

piątek, 17 kwietnia 2009

Chronograf. Czarny.


Popełniłem taki zegarek. Obok tych chronografów nie da się przejść obojętnie. Kupiony trochę ze złości, bo tak naprawdę miałem wziąć identycznego tylko z napisem "POLJOT" napisany cyrylicą, ale snip.pl niestety zawiódł (to był trzeci raz jak z nieznanego powodu nie zadziałał). W napadzie gniewu zajrzałem na allegro i akurat pojawił się ten:) Nie czekałem długo, napisałem maila do znajomego sprzedawcy i po 3 dniach przyszedł w paczce. Niestety miał nieoryginalną koronkę, ale dzięki uprzejmości kolegi z klubu udało mi się zdobyć i zamontować prawidłową. Pracy tego mechanizmu nie można nic zarzuć, pięknie (głośno) cyka, chodzi w miarę punktualnie - nie mam zwyczaju sprawdzać dokładności co do sekundy bo mało który jest na nadgarstku dłużej niż 20h.
Chronograf ten jest drugim zaprezentowanym na blogu, pierwszy był Sztarmańskie. Różnica pomiędzy nimi jest tylko wizualna, jeden ma ciemną, drugi jasną tarczę oraz analogicznie jest ze wskazówkami. Poza tym mechanizm jest taki sam, koperta również stalowa.
A przede wszystkim, cieszy oko i to bardzo:)

środa, 1 kwietnia 2009

Długo oczekiwana Raketa


Na początku była Raketa w szarym odcieniu, nóweczka, która bardzo mi spasowała. Ponieważ mam zboczenie zbierać zegarki produkowane w seriach (jak np. Sławy lodówki, Sławy automaty itp), chciałem koniecznie dokupić do tej Rakety jakąś z jej sióstr. Po ponad roku poszukiwań odnalazłem, tyle że na zdjęciach. Kolejne dwa lata poszukiwań, niedokończonych zakupów (ktoś mnie przelicytował), aż w końcu udało się i oto ta piękność.
Po otrzymaniu długo oczekiwanej paczki oczom mym ukazało się pudełeczko które już dzisiaj jest rzadkością, w którym mieszkała sobie Raketa przez równe 21 lat.
Jej urodziny datowane są w dokumentach na marzec 1988r, czyli 21 lat skończyła w marcu br. Nie da się ukryć, ma swój urok, poza tym świetnie leży na ręce, pomimo 18mm w uszach. Dzisiaj w pierwszym dniu prawdziwej wiosny widać było bardzo ładnie jak światło a właściwie słońce układa się na tarczy gliszowanej w różne strony. Do tego "zapach" nowości - oj to coś co lubię;) Dwoma słowy, zakup jak najbardziej udany, a siosty chyba się ze sobą dogadają (nawet paski mają takie same:)

czwartek, 19 marca 2009

Mój pierwszy Komandirski


Czyste szaleństwo! muszę go mieć, MUSZĘ!
Tak to się zaczynało gdy zobaczyłem na allegro tego Komandira kilka lat temu. Wtedy jeszcze nie wiedziałem że ZSRR produkował takie "niewiadomo co". Z wypiekami czekałem kiedy zakończy się aukcja i czy cena nie podskoczy do jakiś mega wysokiej wartości. Aukcja się zakończyła na 30pln i zgłupiałem. Czyżbym wtopił i kupiłem coś nieciekawego? zazwyczaj zegarki na allegro są drożej sprzedawane... No trudno, najwyżej będzie leżał albo sprzedam.
Kilka dni później....
Nie potrafiłem się nim nacieszyć, rewelacja! tarcza kremowa wpadająca na krawędziach w zieleń, na środku delikatny napis Komandirskie i logo Wostoka. Do tego dla mnie jako miłośnika militariów z dawnych czasów te rysunki 5 pojazdów pancernych - miodzio.
Oczywiście jako że nie miałem nigdy w ręku Komandirskiego, zacząłem się zastanawiać dlaczego jest zepsuty, koronką nie da się pokręcić:) po chwili załapałem sens istnienia zakręcanej koronki i już upewniłem się że sprężyna jest cała i nakręca się do oporu. Kolejną rzeczą którą w nim sprawdziłem to czy tarcza jest czysta. Jako że wydawało mi się że jest na niej kilka paproszków, ten zegarek stał się też testowym na wyjmowanie wałka z mechanizmu. Wałek wyszedł, ale po wsunięciu go w prawidłowe miejsce, przy okazji wyskoczył ćwiertnik, więc na jakiś czas zegarek poszedł na naprawę i smarowanie a ja denerwowałem się czy wróci cały, czy nic mu nie zrobią niedobrego (to był pierwszy zegarek który oddałem do zegarmistrza!).
Teraz jako kolekcjoner który ma jako takie pojęcie wiem więcej o tym zegarku. M.in. to że jest to naprawdę rzadki model z początku lat 80-tych. Pod zakręcanym deklem ma antymagnetyczną osłonę, która też nie we wszystkich Komandirach była stosowana. Niestety starła się czerwona gwiazda na której ramionach są umieszczone pojazdy militarne, ale widać to dokładnie na innym Komandirskim, którego kupiłem wyłącznie do kompletu do prezentowanego obecnie.
Jakby nie było, jest to jeden z pierwszych moich zegarków i pomimo rzadszego jego zakładania na nadgarstek, mam do niego sentyment (jak do większości:)

czwartek, 12 marca 2009

Zwiezdy czar


Pomimo tego że jest to damski, pomimo tego że nie jest urokliwy, zawsze chciałem mieć w kolekcji damską Zwiezdę. Ten model pochodzi z 1956roku, drugiego kwartału, ale ogólnie był produkowany od 1940 do 1962r. Istnieje sporo odmian poprzez modyfikację koperty, sposobu mocowania paska (teleskopy ruchome bądź stałe), oraz oczywiście wykonanie. Dla najważniejszych klientów były przygotowane złote.
Obecnie spotykane są albo w agonalnym stanie, ew. na rękach babć, prababć choć niekoniecznie w rewelacyjnym stanie. Oczywiście niektórym udaje się trafić większą partię nówek (jak to jeden kolega trafił na paczkę 12 sztuk!), ale coraz rzadsze są dobre modele. Po prostu nikt nie dba teraz o stare, damskie radzieckie zegarki. Może dlatego są do kupienia za śmieszne pieniądze?
Nie planowałem nigdy zbierać damskich modeli, ale coś mnie w ich stronę popchało - mają swój urok poprzez upchnięcie całego mechanizmu w tak małą objętość koperty. Wyobraźcie sobie że ten mechanizm ma balans który ma częstotliwość 18tyś. pół pół wahnięć na godzinę i wciąż działa pomimo 54 lat. Cóż więcej mówić czy pisać?

piątek, 6 marca 2009

Lodówka w lodówce



Zarzekałem się, że będę miał tylko okrągłe koperty, ew. eliptyczne, a tu masz, prostokątna. Ale czego się nie robi dla lodówkowej Sławy. To nr 2 w kolekcji innych kształtów, na które tak naprawdę bym nawet nie spojrzał gdyby nie prezentacja prawie wszystkich jej odmian w kolekcji kolegi. Po pierwszym zakupie lodówki medycznej zapragnąłem mieć kolejną i to dokładnie taką jak ta ze zdjęć obok. W jej odnalezieniu pomógł mi kolega z klubu KMZiZ który miał ją w dwóch egzemplarzach. Drogą wymiany handlowej trafiła ona pod mą strzechę i po małym smarowaniu chodzi jak ta lala, punktualnie niczym szwajcar. Co prawda nie jest opisana cyrylicą, ale w wersji exportowej równie ładnie się prezentuje, a dodatkowo wzbudza ciekawość w czasach gdzie głównie na nadgarstkach widać okrągłe kwarce - a fee...
Nazwa lodówka wzięła się od kształtu przypominającego lodówkę, więc na "pejzaż" wybrałem półkę z lodówki z nabiałem:)
Copyright © 2008 Krzysiek_W k.wlodkowski@gmail.com