środa, 21 grudnia 2011

ANTSTRAP - debiut

Przy wielu zegarkach warto zaopatrzyć się w duże ilości pasków (o czym pisałem dawno temu). Niestety nie jest łatwo mieć różne paski bo sporo jest do siebie podobnych, stąd stwierdziłem że warto co nieco uszyć:). Jednak ze względu na zbyt wiele obowiązków i chroniczny brak wolnego czasu, zabrała się do tego moja żonka. Trochę poczytała, pooglądała w sieci, zamówiła przeróżne narzędzia których nazw nawet nie znam i oto pierwszy pasek jej autorstwa.


wtorek, 22 listopada 2011

Poljot Radiation Resistant

Wbrew tytułowi posta i napisowi na tarczy, ten Poljot nie jest odporny na promieniowanie, tzn nie ma w swojej budowie zarówno koperty jak i mechanizmu specjalnych materiałów.
To "zwykły" 3133, ale wyprodukowany prawdopodobnie z myślą o turystach, którzy lubią takie sygnaturki, tym bardziej że w byłym ZSRR była elektrownia atomowa która uległa uszkodzeniu 1986r.
Dziwne uzasadnienie co do produkcji, ale jest i już.
W całym okresie kolekcjonowania spotkałem się tylko z dwoma takimi egzemplarzami, jeden należy do Phill'a a drugi do Marka Gordona.
Tym razem udało się go trafić i mnie, choć było to już jakiś czas temu, a jego zdobycie zawdzięczam również w/w koledze Phill'owi, który wiedząc o moim na niego polowaniu, podrzucił mi link do sprzedawcy z niemczech (notabene bardzo ciekawy sprzedawca, bo kupiłem u niego później jeszcze kilkadziesiąt sztuk innych modeli, ale już nie 3133:)).
Zatem jest to kolejny chronograf który dołączył do mojego zestawu, choć w międzyczasie nabawił się uszkodzenia półbeczki, ale dzięki innemu koledze udało się go uratować.

ps. i wcale mi to nie przeszkadza że jest dla turystów;)

wtorek, 8 listopada 2011

W sportowym klimacie Raketa

Nastała jesień (choć aura bardziej pasuje do późnego lata), więc i ciemno się robi szybciej, jak i sen bardziej morzy. Niemniej jednak dzięki temu będę miał trochę więcej czasu na publikowanie kolejnych egzemplarzy, co niniejszym czynie.

Dzisiaj na warsztat wziąłem coś na sportowo, choć raczej jest to klimat kibica sportowego, bo nie wyobrażam sobie radzieckiego lekkoatlety biegającego z takim klockiem na nadgarstku.
Produkt około-olimpijski związany z olimpiadą w Moskwie w 1980r, znaleziony po długich poszukiwaniach, bo ciężko go dostać w zadowalającym mój wybredny gust (jeśli chodzi o zegarki) stanie.
Oczywiście gdzie nie byłoby lepiej kupić niż poprzez ebay na ukrainie:) gdyby nie stan to bym się nie pokusił, ale uważam że warto było. Teraz jeszcze do tego czarny pasek z czerwonymi nićmi i obowiązkowo czerwone skarpety i można iść na imprezę w stylu lat 80tych:)

sobota, 8 października 2011

Majak z pudełka

Dlaczego tak małe zegarki robiono 50 lat temu to nie mogę zrozumieć... założenie takiego Majaka jakby miał choć z 5mm więcej było by super rozwiązaniem, a tak biedaczysko musi leżakować w kartoniku od producenta z 1957r. Cóż zrobić, taki jego los, choć patrząc na jego braci których można czasem zdobyć to można powiedzieć że ma szczęście. Bardzo często spotykanym elementem który odejmuje temu modelowi uroku jest porysowana koperta na wypukłościach ringu dookoła tarczy. Nie jest to element aż tak wystający, ale być może te wypustki są aż tak widoczne że wyolbrzymiają zarysowania?
ehhh.... taka piękność i 33mm.....

czwartek, 8 września 2011

NOL - Niezidentyfikowany Obiekt Latający

Srebrne, olbrzymie brzydkie "cudeńko" z lat 80-tych. Dość popularny egzemplarz na allegro, ale do niedawna nie wierzyłem że uda się kupić taką nówkę a tu jest:) olbrzymi kawał blachy, szkoda tylko że kreator tego Poljota nie pomyślał o tym żeby kopertę zrobić stalową - strasznie szybko się rysuje chrom ze względu na jego rozmiar i dużą powierzchnię boczną koperty. Ale dzięki tej powierzchni zegarek prezentuje się okazale, a o to chyba też w radzieckich chodzi. A jak Wam się podoba?

sobota, 20 sierpnia 2011

Przesyt zegarków powodujący skrzywienie


Wszystko przez Smoka... to kolega mieszkający niedaleko. Zdecydowł się pozbyć swojej kolekcji aby kupić jeden wymarzony zegarek, to już ostatni szczebel kolekcjonerstwa radzieckich zegarków, nie da się ukryć. Jako że ustalił pewną wartość za swój zestaw, postanowiłem go wziąć, sobie zostawić to co zawsze chciałem mieć a on już skądś miał, a resztę sprzedać.
Gdy te kilka pudeł dotarło do mnie do domu, po rozłożeniu na podłodze w salonie, wyglądałem jak małpiatka podobno, wszystko zajęło około 4m2 powierzchni... jak tu wybierać? tego sobie zostawię, tego, tego i.. oo! i tego konieczne. Nagle ze stery w której miało być tylko kilka dla mnie pozbierała się ładna kupka, tylko przecież tego wszystkiego nie mam gdzie położyć, Smokowi trzeba oddać kasę... ponowna selekcja wyodrębniła około 10 pewniaków które zostały, a reszta gdzieś się w większości rozeszła.
Pojawiło się natomiast dziwne uczucie. Nie wiem czy to "spełnienie", bo nie było tam na pewno wszystko co bym chciał, ale jakiś dziwny stan - z jednej strony leży obok mnie mnóstwo perełek, a z drugiej strony już nie patrzę na nie tak jak jeszcze jakiś czas temu - mogłem dostać prawie że wypieków żeby zdobyć ten jeden ustalony. Teraz są dla mnie po prostu sztukami jak w wojsku, liczy się sztuka i koniec. Dziwnie tak... może pójść w ślady smoka i też tak zrobić? kupić ustaloną już kilka lat temu listę, Polaris 2, Ultra-Chron, Moon Watch, U1...

wtorek, 26 lipca 2011

Fenomen drewniaka


Ostatnie zakończenie aukcji na ebay skłoniło mnie do refleksji, czy zegarki radzieckie nie zaczynają być przesadnie drogie?
Jednym z czołówki listy dla kolekcjonera który już coś wie o radzieckich zegarkach jest raketa, której koperta wykonana jest z drewna. Istnieją 2 modele, z tarczą metalową oraz tarczą drewnianą.
Z informacji z sieci oraz filmów w których wystąpili byli pracownicy fabryk wynika, iż takich "drewnianych" Raket było wyprodukowanych 1000szt. Czy to prawda? trudno powiedzieć, z tego co udało mi się ustalić, oficjalnie w Polsce mają ją 2 osoby, 1 w Szwajcarii, USA, Rosji oraz jeszcze jeden egzemplarz którego nie udało mi się kupić a jest w Azji.
Kilka dni temu zakończyła się aukcja dotycząca drewniaka i jak wiele osób zaskoczony byłem ceną. W miarę rozsądną było 200-400$, ale kwota grubo ponad 1000$ stawia tą raketę w szeregu z naprawdę zacnymi egzemplarzami Szwajcarskimi. Albo ktoś miał straszne ciśnienie, ale nadchodzi ten czas, w którym aby kupić radziecki czasomierz, trzeba będzie wyłożyć kilka tyś. - choć raczej to pierwsze:) Tak czy inaczej, szaleństwo jest i to wyraźne, czas chyba kupić tokarkę do drewna i chałupniczo przerabiać Rakety:)

sobota, 18 czerwca 2011

Roamer Seth Thomas Rockshell Mark III - jak zostałem okradziony przez pocztę polską

Znaleziony w zeszłym roku na ebay za śmieszne pieniądze Rockshell rozłożył mnie na łopatki swoją wielkością. Co prawda zegarek był troszkę do poprawek kosmetycznych (ten na zdjęciu to nie mój:), ale dogadałem się z Rafałem że zegarek poleci do niego do Alabamy, a załatwię szkiełko i koronkę górną. Po kilku dniach poszukiwań trafiłem na źródło w Australii i załatwione dwie części dotarły na miejsce. Niestety zegarek po próbie montażu nowego szkła zbuntował się, naprężył i szkiełko oryginalne z kreskami pionowymi strzeliło. Nie pozostało nic innego jak tylko zamontować inne, nieoryginalne szkiełko bo wszystkie źródła bogate w części do tego Roamera wyschły... trudno... ważne było dla mnie to, aby zegarek dotarł do polski i żebym mógł się nim cieszyć. Nic bardziej mylnego, a oto historia jak paczka wysłana 2 lutego 2011r z Alabamy zaginęła w polsce.
Paczuszka jako przesyłka kurierska trafiła 14 lutego do polskiego urzędu celnego w Warszawie. Po 2 dniach (sprawdzałem na trackingu) zegarek dotarł do WER Zabrze, a po wysyłki do poczty tyle go widziano! zawziąłem się że go wyrwę im z paszczy i rozpocząłem dzwonienie:
1. tel. do UC w Zabrzu, moje pytanie o przesyłkę, odpowiedź: "proszę dzwonić na inny nr, podano mi go.
2. tel. do UC w Zabrzu, drugi nr., moje pytanie o przesyłkę, odpowiedź: "proszę dzwonić na inny nr, podano mi go.
3. tel. do UC w Zabrzu, trzeci nr., moje pytanie o przesyłkę, odpowiedź: "paczka wyszła na pocztę dalej poprzez Pocztex (kurier poczty polskiej), proszę dać mi chwilę, sprawdzę i oddzwonię za 10 min"
4. 30 min. później. tel. do UC w Zabrzu, trzeci nr. moje pytanie o obiecaną odpowiedź, a tu odpowiedź: "dzwoniłem na pocztę i prosiłem żeby się z Panem skontaktowali". Dowiedziałem się który nr poczty (8) i podziękowałem
5. tel. do poczty nr 8, pytanie o przesyłkę, odpowiedź: "ale ja mówiłam temu panu że u nas jej nie ma, dzwoń pan na pocztę nr 16 bo oni mogą coś wiedzieć".
6. tel. do poczty nr 16, moje pytanie , odpowiedź: "przecież my nie obsługujemy pana rejonu, dzwoń pan do UC", podziękowałem.
7. tel. do UC w Zabrzu, trzeci nr., ponownie moje pytanie o przesyłkę, odpowiedź: "paczka wyszła na pocztę dalej poprzez Pocztex (kurier poczty polskiej), proszę tam dzwonić"
8 tel. do pocztex, moje pytanie o przesyłkę, odpowiedź: "u nas jej nie ma, ale to wszystko robi poczta nr (nie pamiętam nr), w innym sąsiednim mieście", podziękowałem, wziąłem nr.
9. tel. do poczty w sąsiednim mieście, pytanie o przesyłkę, odpowiedź z pretensjami: "przecież wy macie swoją pocztę zajmującą się pocztexem, a nie nasza bo to inne miasto", nie za bardzo podziękowałem.
10. drugi tel. do pocztex, moje pytanie o co chodzi z tym co mi podano, odpowiedź: "nie wiem dlaczego tak panu powiedziano, pewnie się koleżanka pomyliła, ale musi pan dzwonić na pocztę nr 16 (już dzwoniłem), albo na pocztę nr 1(jeszcze nie dzwoniłem)", podziękowałem, wziąłem nr tel.
11. tel. do poczty nr 1, pytanie o przesykłę, odpowiedź: "mówiłam że to nie do nas!, dzwoń pan na swoją pocztę ((nr 8), już do nas ktoś dzwonił w tej sprawie!, albo dzwoń pan na pocztę z sąsiedniego miasta, tam jest pani imię_nazwisko, ona pomoże". podziękowałem, wziąłem nr tel.
12. tel. do pani z poczty z sąsiedniego miasta, niestety nie ma jej w pracy, później będzie....
13. pół godziny później, jest! pytanie o przesyłkę (jak mantra wyrecytowana), odpowiedź" wiem, znam już sprawę bo dzwoniono do mnie z PP1, PP8, PP18, UC, Pocztex..." Proszę dać mi chwilkę, sprawdzę i max jutro panu dam znać". Bardzo podziękowałem i z nadzieją czekałem na kolejny dzień...
14. ten sam dzień, godzina 19, telefon z poczty nr 8: "dzień dobry, nazywam się tak i siak, dzwonię zapytać dlaczego pan szuka paczki jak ją pan odebrał?" - nie ma to jak zagotować człowiekowi krew. Pominę trochę co jej powiedziałem, ale chyba na tyle dobitnie że pani uznała że w takim razie poszukają jej jeszcze raz u siebie
15. kolejny dzień, dzwoni sympatyczna pani z poczty z sąsiedniego miasta i mówi tak: "wszystko obszukałam i mam ślad w wewnętrznym systemie że paczka dotarła do poczty nr 8, na sortownię, ale stamtąd już nie wyszła...". Nie powiedziała tego słowa, ale wynikało z tego że ktoś jest tam złodziejem... Tego już im nie daruję
16. Tel. do poczty nr 8, do naczelniczki - moje kilka wyważonych słów i odpowiedź: "ja nie wiem o tym żeby do nas dotarła, ale niech pan składa reklamację, listonoszka przyznała się że ona gdzieś paczkę wrzuciła i zapłaci odszkodowanie" - brak słów!!!!
17. moja wizyta w oddziale poczty (mały pododdział numeru 8 w mojej dzielnicy w którym zawsze odbieram paczkę), krótka rozmowa i okazało się że ten pododdział też przetrzepali i nie znaleźli paczki, ale pracownicy się nieźle oberwało - za co, nie wiem.
18. moja rozmowa z jednym z pracowników poczty nr 8: "wie pan, ja słyszałam że jest o to afera, wszystko przeszukali, ale oni tą pana paczkę potraktowali jako zwykły nie rejestrowany list bo te naklejki są prawie identyczne... paczka weszła na sortownię z innymi, ale tam zginęła, a listonoszka nawet nie wie o tym że miała by coś płacić"
19. tel. do UOKiK, krótka rozmowa, otrzymałem telefon do UKE, poszło pismo z oficjalną skargą. Po 2 tygodniach telefon że nie czekają na uzupełnienie dokumentacji, bo nie ja byłem nadawcą tylko Rafał, więc ręce mam związane.... a złodziej z poczty polskiej nr 8 cieszy się zarówno z Roamera, jak i z WhyCry, urządzenia kupionego dla mojego malutkiego syneczka.
Jak dorwę ten zegarek na allego, to kupię go za każde pieniądze, nie po to aby go mieć, ale aby dostać dane sprzedającego i urwać mu co nieco. Drugi tak zegarek prawdopodobnie za kilka tygodni uda mi się załatwić, ale pozostaje niesmak w stosunku do złodziei z poczty polskiej nr 8.

piątek, 6 maja 2011

Zegarek.... na szafkę nocną


Gdy raz na jakiś czas przeglądam stronę Phill'a i podziwiam jego kolekcję, zawsze wpada mi w oko jakiś egzemplarz który staje się numerem 1 w poszukiwaniach. W ostatnim miesiącu była to Mołnia, ale nie naręczna ani kieszonkowa tylko "stacjonarna". Dzięki szczęściu już po 1h poszukiwań ustrzeliłem ją na Ukrainie. Szybka wymiana maili, przelew i po tygodniu dotarła mega duża paczka. Zastanawiałem się dlaczego pudełko jest takie duże, ale po rozpakowaniu wszystko się wydało. Zegarek jest olbrzymi! na zdjęciu tego nie widać, ale na szafce nie da się go nie zauważyć, a do tego cyka strasznie głośno, więc nie pozostaje mi nic innego jak się przyzwyczaić - choć mojemu dziecku to cykanie nie przeszkadza:)
Produkcja tego okazjonalnego modelu wynikła z konieczności wychwalenia przez Związek Radziecki pierwszego lotu Gagarina 12 kwietnia 1961, a ten egzemplarz został kupiony w prezencie od kolegów dla Mikołaja Jakowlewiczowa z okazji jego 50 urodzin od kolegów z pracy. Dokładne tłumaczenie dedykacji widocznej na zdjęciu to "Mikołajowi Jakowlewiczowi w dniu 50 urodzin od współpracowników stacji pogotowia ratunkowego. Sewastopol, 9 V 68 r. ".
Patrząc na stan jego zachowania widać ktoś o niego dbał, na szkiełku nie ma absolutnie żadnej ryski, a myślę że po prawie 50 latach coś by było widać. Teraz u mnie będzie podziwiany, choć widzę że żona z politowaniem na mnie patrzy gdy się nim zachwycam:)

wtorek, 12 kwietnia 2011

Zegarkowy PC

Personalizacja hobby ma często duże znaczenie dla kolekcjonera. Pokazanie innym czym się interesuje, pokazanie tego w jak najciekawszy sposób. Niektórzy eksponują to na samochodach poprzez naklejki wędkarza, hokeisty, dżokeja, myśliwego, a jak to jest z maniakami zegarków? co można zrobić do wypromowania swojego hobby? jednym ze sposobów których od dłuższego czasu szukałem jest naklejka która jest tworzona przez firmę oklejgo.pl.
Na przykładzie ze zdjęcia (nie do końca jest to zegarek:) można fajnie uzyskać unikatowość swojego PC, a firma jest otwarta na propozycje i można wymyśleć jakie chce się logo. W przypadku maniaków zegarków z CCCP może to być symbol jakości radzieckich mechanizmów, w przypadku wielbicieli szwajcarów np. zdjęcie repetiera minutowego, czy turbilliona, do wyboru do koloru. Ja właśnie udaję się na poszukiwania własnych zdjęć 3133 w skali makro, które będą ozdobą mojego laptopa, a Ty?:)

sobota, 2 kwietnia 2011

Higiena zegarków

Często przy kupnie zegarka stajemy przed dylematem, dotknąć go, czy lepiej najpierw wyparzyć? czasem wyglądają jak ten ze zdjecia (foto RProch). Niektóre są odpicowane do sprzedaży, jednak sugeruję wszystkim, aby każdy najpierw trafił do dezynfekcji, a potem dopiero na nadgarstek - zawsze przy tym jest więcej zabawy więc i frajdy:)
Kolejne moje kroki gdy obieram zegarki z poczty i otwieram paczkę to:
1. Ściągnięcie paska i teleskopów i wylot do kosza (chyba że zegarek to NOS, wtedy teleskopy trafiają do magazynu. Wszystkie paski quasi skórzane i skórzane nie wiadomo przez kogo były zakładane, więc i pot i bakterie poprzedniego właściciela na nim osiadły. Może jest to podejście rodem z serialu "Detektyw Monk":)
jednak wolę mieć na ręku coś zdezynfekowanego.
2. Wyjęcie mechanizmu do pudełka, a koperta, dekiel, pierścienie i koronka z wałkiem wpadają do miseczki z gorącą wodą i płynem do mycia garów. Po kilkunastu minutach zaczyna się ostra polerka starą szczoteczką do zębów, dzięki czemu wszystkie szczelinki w uszach, przy szkiełku zostają ładnie doczyszczone i zegarek może być zmontowany.
3. Przeczyszczenie o ile trzeba tarczy, choć to ostatnio rzadko robię, po primo bo kupuję zazwyczaj w bdb stanie, sekundo niektórym tarczom można zaszkodzić przy ich czyszczeniu.
4. Przepolerowanie szkiełka pastą, np. K2 Tempo Turbo, ładnie usuwa drobne ryski i dzięki temu można uratować oryginalne szkiełko od wymiany (niektórych też już nie da się dostać), chyba że jest uszkodzone, wtedy konieczna wymiana u zegarmistrza.
5. Przepolerowanie koperty (jeśli jest stalowa) "wełną metalową" - nie wiem jak to się nazywa dokładnie, do dostania w sklepach z artykułami gospodarczymi. Materiał ten ładnie wygładza wszystkie zarysowania.
6. Zmontowaniu wszystkiego w całość, dobrania odpowiedniego paska z zapasów, zmontowanie na nowych stalowych teleskopach i już wszystko ładnie pachnie i cieszy oko. Teraz tylko dobrać koszulę do zegarka i można iść do pracy, chyba że w paczce dostanę więcej niż 1 zegarek - wtedy jest jeszcze dylemat który wybrać?

sobota, 26 marca 2011

Mondia - obłędne totalizatory


Olbrzymi zegarek sprzed ponad 30 lat. Patrząc z bliska widać na nim już lekkie "zużycie", lecz mimo wszystko ma swój urok. Jest to szwajcarski produkt marki Mondia, która była przejęta przez Movado-Zenith.
Produkty marki Mondia w wersji starszej, tj kilkudziesięciu letnie naprawdę robią wrażenie (na końcu posta kilka przykładowych modeli na które też poluję), nie to co ostatnie wyroby, które są po prostu sztampowe jak większość, nie wyróżniając się niczym szczególnym. Niedawno dostępna była kilkustronicowa broszurka na ebay poświęcona tym starym modelom i wbrew pozorom na 7 egzemplarzy w niej zawartych, 3 z nich można dostać od ręki w sieci jak się poszuka - pozostaje tylko kwestia pieniędzy:) choć raczej nie chcę kupić tego samego modelu w wersji z pozłacaną kopertą bo jakoś do mnie ten kolor nie przemawia.
Wewnątrz tego Moonlandera którego nazwa wzięła się z obrazka na deklu, drzemie Valjoux 7734. Wymiarowo 43mm robi wrażenie:) szkoda tylko że do paska dali max 19mm, ale to takie czasy były. Ale pomijając ten szczegół, zegarek zasługuje na uwagę być może poprzez duży rozmiar i wysokość, bo jest na prawdę bardzo płaski, ze szkiełkiem 13mm, a do tego te totalizatory! obłęd:)

A tak wyglądają inne modele zasługujące wg mnie na uwagę:

własność IBIZA04:
znalezione w sieci:


mój faworyt!

sobota, 19 lutego 2011

Podsumowanie spotkania - zegarki Błonie

W końcu udało mi się znaleźć czas na małe podsumowanie spotkania które odbyło się 27 listopada w salonie "Od czasu do czasu" w Złotych Tarasach. Założeniem było zebranie jak największej ilości jeszcze żyjących pracowników i kadry zarządzająco-kontrolującej produkcję zegarków w fabryce w Błoniu. Nie da się ukryć że Panowie którzy tam pracowali 50 lat temu mają już swój piękny wiek, więc była to (oby nie) jedna z ostatnich szans na zasięgnięcie wiedzy od nich. Część informacji nigdzie nie była dotąd zapisana, więc tym bardziej można je było chłonąć.
Zebrany w całość katalog stworzony przez Władka Mellera jest dostępny tutaj - zapraszam do zapoznania się. A o samej wystawie:
Miło było oglądać grupkę starszych panów którzy wspominali jak to się pracowało 50lat temu przy produkcji. Jednym z nich był główny technolog, który potrafił opowiadać o konstrukcji i wadach mechanizmów, a co za tym idzie sporą ilością odrzutów ze względu na nie osiągnięcie założeń jakościowych, a z drugiej strony pracownik "fizyczny" który mi powiedział że dekle od jeden z wersji kopert miały taki sam kształt i rozmiar jak monety, więc służyły im jako żetony do automatów:) Teraz można się z tego śmiać, ale wtedy chyba mógł być niezły problem dla pracownika...
M.in. potwierdziła się informacja o modelu Alfa który był wyprodukowany w 1000 egzemplarzach, o Blonex'ie z polskim napisem Antymagenetyczny który był wyprodukowany dla polskich dygnitarzy wojskowych w ilości 1200szt. Pojawił się na wystawie również czarny Blonex, który był wersją testową, jednak nie udało się osiągnąć takiej jakości lakieru do pokrycia tarczy aby spełniała normy - w tym modelu lakier się łuszczył, choć patrząc na stan tego jednego nie wyglądało to tak źle, ale może moja fascynacja i chęć zakupu przyćmiła ten defekt:) W razie pytań, niestety nie udało mi się go nabyć, właściciel zostawił go sobie na pamiątkę.
Jeśli chciałbyś zapoznać się co nieco z tą produkcją odsyłam do w/w katalogu, oraz na strone www.polskie_zegarki.republika.pl
Z tego miejsca bardzo chciałem serdecznie podziękować Władkowi za trud włożony w organizację spotkania, wiem że nie było łatwo, oraz Filopowi który też nieźle się natrudził aby wspomóc Władka, dziękuję

poniedziałek, 24 stycznia 2011

Kredensiak


Jeden z pierwszych zegarków który nabyłem na giełdzie w Bytomiu kilka lat temu. Przypadkowo dojrzałem go pośród różnych złomków, a gdy usłyszałem komentarz gościa w momencie gdy podał mi cenę, coś mnie tchnęło że muszę go mieć i ocalić od zapomnienia.
Zegarek ten w dniu mojego zakupu przyniosła jakaś staruszka która trzymała go w kredensie od kilkudziesięciu lat i chciała go zostawić na pamiątkę, jednak sytuacja finansowa zmusiła ją do sprzedaży. Gdyby jeszcze sprzedawca dał jej jakieś uczciwie pieniądze za taki stan to ok, ale gość kupił go za 20pln. Wiem, biznes jest biznes, jednak nie potrafiłbym chyba tak zrobić. Tak czy siak, Pobieda jest u mnie i mimo różnych Pobied które miałem w mojej kolekcji, postanowiłem zostawić tylko tą jedną.
Jedynym elementem który wpływa na brak ideału to małe wypłowienie tarczy, ale wcale mi to nie przeszkadza. Fascynujące jest to, że zegarek ma oryginalne wypełnienie wskazówek pomimo 53 lat! O rozmiarze nie będę mówił bo to typowy "ogromny" rodzaj koperty:) Poza tym, super!

niedziela, 9 stycznia 2011

Doxa która gdzieś jest

Wynaleziona przez kolegę u sąsiada marynarza. Nie wiedzieć dlaczego, ale gość kisił przez kilkadziesiąt lat w swoim mieszkaniu kilkanaście takich nówek o których zapomniał. Przypadkowo znalazłem się w odpowiednim miejscu i udało się ją dorwać - zawsze chciałem taki zegarek posiadać.
Stalowa koperta, ponad 50 letni NOS, po prostu klasyka. Jednak jak do mnie dotarł trochę mnie rozczarował, nie że nieładny, ale jakoś mi nie leżał więc tym razem u mnie zaczął leżakować.
Po jakimś roku podjąłem decyzję że jednak go sprzedam, trudno mi teraz powiedzieć dlaczego, ale stało się. To był grudzień 2007... zapakowany ładnie w paczkę jechał do Warszawy Pocztą Polską, ale już nie dotarł do adresata - ktoś go "przygarnął". Jak się później okazało, podobno był w tym urzędzie pocztowym nowy listonosz który nie wyrabiał z dużą ilością paczek i najpierw je przechowywał w domu, a po miesiącu wyrzucał więc i tak los pewnie spotkał Dosie....
Odszkodowanie co prawda dostałem, ale pozostał pewien niesmak że nie dotarł do nowego właściciela, który miał go komuś dać na prezent - komuś kto pewnie by o niego odpowiednio zadbał. Więc jeśli ktoś z Was zobaczy Doxę z takimi numerami seryjnymi gdzieś na allegro, proszę o cynk:)

wtorek, 4 stycznia 2011

z cyklu co masz dziś na nadgarstku

Dzisiaj nadgarstkowy debiut tego kwarca, bo wcześniej tylko leżakował po doładowaniu bateryjką. Prezentowany był wcześniej, dzisiaj tylko małe przypomnienie.
Jak ktoś takiego by chciał, zapraszam na ebay, ostatnio znowu się pojawiły:)

niedziela, 2 stycznia 2011

Athos, zegarek z republiki mnichów?


Odkryty na ebay zegarek w kategorii vintage diver zwrócił mą uwagę. Na zdjęciu nie wyglądał wspaniale, ale coś mi mówiło że będą z niego ludzie, tzn fajny nurasek. Niestety sprzedawca ograniczył możliwości sprzedaży wyłącznie na terenie Ameryki Północnej, ale dzięki pomocy Rafała który przebywa w Alabamie Athosik najpierw trafił do niego (i przy okazji został przepolerowany po stalowej kopercie), aż dotarł za kilka tygodni promem do polski.
Jak to fajny, spory, dwukoronkowy zegarek (40mm szerokości). Druga koronka służy do obracania wewnątrznego pierścienia z indexami. To tyle co można wywnioskować z jego "macanka". Werk to ETA 2824. Poza tym wszystko jest tajemnicą....
Po wertowaniu sieci od ponad roku w temacie Athosa, znalazłem tylko jednego Anglika który ma dokładnie ten sam model i wie tyle co ja:) udało mi się w 95% ustalić że jest to firma francuska, choć nazwa i logo wskazuje na grecję, a dokładnie na oddzielny, autonomiczny departament Grecji....
Z innych egzemplarzy był niedawno dostępny chrono sygnowany tym samym znakiem, tj liściami (liśćmi?) laurowymi, ale stan był tak fatalny że go odpuściłem, jedna zmasakrowana damka, a obecnie na ebay są dwa egzemplarze które mają co prawda napis Athos, ale przypuszczam że to zbieżność nazw. Czy ktoś z Was coś więcej wie, widział? chętnie bym o nim się czegoś dowiedział, bo to naprawdę wdzięczny zegarek.
PS. to ostatnie zdjęcie powstało u Rafała, więc chyba mnie nie powiesi za prawa autorskie?:)
Copyright © 2008 Krzysiek_W k.wlodkowski@gmail.com