niedziela, 9 stycznia 2011

Doxa która gdzieś jest

Wynaleziona przez kolegę u sąsiada marynarza. Nie wiedzieć dlaczego, ale gość kisił przez kilkadziesiąt lat w swoim mieszkaniu kilkanaście takich nówek o których zapomniał. Przypadkowo znalazłem się w odpowiednim miejscu i udało się ją dorwać - zawsze chciałem taki zegarek posiadać.
Stalowa koperta, ponad 50 letni NOS, po prostu klasyka. Jednak jak do mnie dotarł trochę mnie rozczarował, nie że nieładny, ale jakoś mi nie leżał więc tym razem u mnie zaczął leżakować.
Po jakimś roku podjąłem decyzję że jednak go sprzedam, trudno mi teraz powiedzieć dlaczego, ale stało się. To był grudzień 2007... zapakowany ładnie w paczkę jechał do Warszawy Pocztą Polską, ale już nie dotarł do adresata - ktoś go "przygarnął". Jak się później okazało, podobno był w tym urzędzie pocztowym nowy listonosz który nie wyrabiał z dużą ilością paczek i najpierw je przechowywał w domu, a po miesiącu wyrzucał więc i tak los pewnie spotkał Dosie....
Odszkodowanie co prawda dostałem, ale pozostał pewien niesmak że nie dotarł do nowego właściciela, który miał go komuś dać na prezent - komuś kto pewnie by o niego odpowiednio zadbał. Więc jeśli ktoś z Was zobaczy Doxę z takimi numerami seryjnymi gdzieś na allegro, proszę o cynk:)

1 komentarz:

  1. Szkoda, niektórzy listonosze już tak mają... wiem coś o tym... Właściwie to chciałam tylko napisać,że podziwiam bloga, piękna pasja... Zajrzę jeszcze jak odgrzebię zegarek pradziadka;)
    Pozdrawiam serdecznie,Poli

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2008 Krzysiek_W k.wlodkowski@gmail.com